Cześć rybaszki!
Jak mówiłam, że wrócę, to tak jest, przychodzę, a nawet przylatuję na własnym smoku, bowiem nie można ufać komunikacji publicznej i tym wszystkim korkom... Komunikacja powietrzna jest lepsza. ;)
Ale, tak na serio (mam zamiar być poważna? Akurat) smoka niestety nie posiadam, za to mam piękną, białą holenderkę. Wybaczycie, ale tak ją lubię, że musiałam się pochwalić.
Mam wyjątkowo dobry humor, jakbym się szaleju najadła i za pewne w dużej mierze jest to sprawka mojej domniemanej biało-łuskiej "smoczycy". Niezwykle delikatnej, ale tym samym lżejszej od piórka. Zaraz czeka mnie także przygoda z siedzeniem na mokrej trawie z pędzlem w ręku i udawaniem, że tworzę to, co powinnam... Można to także robić bez pędzla, ale z aparatem. Albo długopisem. Tak, czeka mnie plener.
Okropnie ubolewam nad tym, że młodzież potrafi cały dzień przegnić przed komputerem, telewizorem, chodząc tylko do lodówki i ubikacji. Zero pomysłowości, aktywności, ruchu. Czy to nie jest według Was nudne? Marnowanie czasu, który przemija (o czym bardzo fajnie pisał nasz kochany Żółwik - nie ma więc chyba powodu się nazbyt rozwijać niczym papier toaletowy i zapychać klozetu). Jednak fakt jest taki, że jemy, idziemy do szkoły czy pracy, wracamy, oglądamy serial, który działa na nas tak jak pralka na białą sukienkę wypraną z zielono-różowymi skarpetkami, jemy obiad, kolację, siedzimy do nocy na facebooku, blogach, czy innych pożeraczach czasu, śpimy parę godzin i następnego dnia tak samo. Oczywiście, pamiętajcie, że nie chcę uogólniać, ani nie musicie odpierać tego personalnie, skądże!
Po prostu czemu tak mało ludzi wierzy w to, że czas spędzony na świeżym powietrzu, nie w celu zakatowania organizmu, by ciało wreszcie przypominało twardy, drewniany wieszak, ale ot tak, po prostu, NAPRAWDĘ poprawia samopoczucie. I to nie jest mit, choć często tak uważamy. A potem, przyznać się, ile z Was oglądając jakiś film, gdzie główny bohater skacze jak Jackie Chan, albo wywija nogami niczym primadonna w Jeziorze Łabędzim nie wzdycha i nie myśli "Też tak chcę..." A potem, gdy film się kończy wstajemy i... Siadamy przy laptopie. Ile jest w nas motywacji? Dlaczego tak łatwo odpuszczamy i wolimy narzekać, niż spróbować sprawić sobie radość?
Niestety ludzie to nie smoki, piękne, silne i pełne energii - bo w końcu to symbolizuje ogień. A przynajmniej to jeden z jego aspektów. Jednak nie każda skrzydlata gadzina robiła za piec kaflowy, a te nasze, rodzime stworki bardziej przypominały bazyliszki, choć wawelski potwór temu przeczy. Jednak wiedział ktoś z Was, moje drogie rybaszki, że smokъ, znany także jako Żmij, jest zoomorficzną wersją słowiańskiego boga, Welesa? Weles zaś był władcą krainy podobną do Hadesu. Jego kuzyn, znany także jako Żmij - człowiek, przybierający formę smoka -na ziemiach polskich nosił miano przychylnego nam, malutkim stwora, zaś na Rusi budził postrach tak samo jak inne demony. Co ciekawe Żmij, mimo, że bardzo przypomina smoka był utożsamiany z władzą nad... Deszczem.
Ha, i tym sposobem odkryłam, czemu za każdym razem jak jeżdżę moją biało-łuską smoczycą, to włącza się opcja "czas na prysznic".
A Wy jak spędzacie wolny czas? I lubicie swoje "smoki"?
Trzymajcie się ciepło (może też i mokro) i do następnego razu!
smoki hmm magiczne stworzenia ;)
OdpowiedzUsuńA co czytam-aktualnie- HARUKI MURAKAMI "Konieć Świata i Hard-boiled Wonderland
Zapiszę sobie gdzies Twój komentarz, świetny jest.
OdpowiedzUsuńjak Ci się uda to daj znać :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog. Przypominam o Dollars :)
OdpowiedzUsuń