sobota, 12 maja 2012

Burzowo, dreszczowo i wodniście.

Wczoraj w nocy zagościła nad moim mieszkaniem istna ulewa. Kojarzycie jak w kreskówkach nad bohaterem widnieje burzowa chmurka? Miałam wrażenie, że "burzowa chmurka" upodobała sobie właśnie mój domek. Nie przeszkadzało mi to, skądże znowu. Uwielbiam wsłuchiwać się w szalone, nieposkromione krople deszczu pragnące wybić szyby w oknach, w grzmoty pojawiające się po błysku, który oświetli cały mój pokój, nie warząc na to, że światła są wyłączone... Piękne, prawda rybaszki?
A Wy, jak byłyście małe, bałyście się burzy? Mnie właściwie ten lęk nigdy nie dotknął, lecz wyciągnął swe łapska po moją młodszą siostrę. Na szczęście, zanim chmury pokazały na co je naprawdę stać - ona usnęła. I mam wrażenie, że ja także odpłynęłam do krainy Morfeusza przed nastaniem apogeum wieczoru. Po prostu byłam bardzo zmęczona.

Ach, nie mówiłam Wam! Większość z Was zapewne słyszała o drożdżowej akcji zainicjowanej przez Anwen. Dla tych, co się nie orientują wstawiam linka: http://anwena.blogspot.com/2012/04/mega-krzem-poddaam-sie-i-reaktywacja.html
Akcja się już skończyła, drożdże mi zasmakowały, ale nie o tym a o najważniejszym, czyli przyroście moich włosów. Zgadniecie rybaszki ile moje kłaczki urosły? 4 cm! Jestem wniebowziętą, szczęśliwą posiadaczką 64 cm włosów :)
Ciągle trochę za krótkie, lecz jeszcze trochę i będzie 70, potem 80 cm... Haha, tak mam istnego hopla na punkcie włosów. A co z rybaszkami? Wolicie krótkie, czy może długie włosy?

Zapomniałabym. Podobała się Wam ciekawostka z ostatniej notki? Nie wiem, czy mam podawać kolejne^^ A zresztą, co mi tam.
Lubicie konie? W wielu mitologiach można się natknąć na konio-podobne stworzenia takie jak jednorożce, czy pegazy. Osobiście mnie bardziej zainteresowały mniej znane i bardziej niebezpieczne "patatajki" w tym wypadku kelpie.
Kelpie pochodzą z mitologii celtyckiej, lecz można było je spotkać także w krajach skandynawskich oraz słowiańskich, choć pod zmienioną nazwą. A propo - w naszym rodzimym folklorze nosił nazwę odmieńca.
Właściwą opowieść czas zacząć.
Wyobraźcie sobie, że jesteście nad jeziorem z przyjaciółmi. Nagle dostrzegacie pięknego konia brodzącego brzegiem plaży.Zauroczenie powoli zbliżacie się do niego, lecz o dziwo koń nie ucieka, wręcz lnie do Was. Sielanka, czyż nie? Rumak daje się głaskać, karmić, a w końcu nawet dosiąść. Grzecznie robi kilka kroków, lecz co się dzieje? Koń zrywa się do porywistego biegu w kierunku jeziora. chcecie go uspokoić, zeskoczyć z niego, lecz o dziwo stwierdzacie, że nie możecie się ruszyć! Kelpie wbiega do wody, a Wy rybaszki zostajecie pożarte przez niego pod wodą.
Smacznego. ;)