czwartek, 4 lipca 2013

Już po!

Jak zwykle piszę z pewnym opóźnieniem, ale chyba po ponad roku ze mną zdążyliście to zauważyć i mi wybaczyć. Właśnie, urodzin boga nie było, tak właściwie sama je przegapiłam, wstyd! Aczkolwiek mam dla Was miłą (mam nadzieję) odskocznię. Tym razem post nie będzie o mitach, stworach i wynaturzeniach z głębi oceanu, a o moim życiu, o ważnym jego fragmencie, którym chciałabym się z Wami podzielić.
Kompozycja czterech portretów. 

Część z Was może pamięta, że w ostatnim poście wspomniałam o wernisażu wystawy artystycznej, której byłam autorką. Impreza odbyła się 26 czerwca i odniosła niebywały sukces, a przynajmniej przerosła moje oczekiwania, gdyż jak na niszową i mało znaną osobistość przyciągnęłam spory tłum. To dobrze, bowiem im więcej ludzi, tym lepiej – bez gości wernisaż by się nie odbył, raczej zamienił by się w przyjacielskie posiedzenie zdziwaczałej artystki ze swoimi pracami i zapasem ciastek, których nie jest w stanie pochłonąć. Jednak następnym razem muszę upiec więcej ciasteczek, taka nauczka.


A to są skany mojego kalendarza, który robię od podstaw i jeszcze go nie skończyłam ;)  Nie bawię się w scrapbooking, ale to też całkiem przyjemna dla oka opcja.
Jej, wydawało mi się, że po tygodniu jestem w stanie ochłonąć i zdać relację w sposób uporządkowany i logiczny, a ciągle jak przypominam sobie tamten wieczór, to dostaję przyjemnych dreszczy i nie jestem w stanie tworzyć sensownych zdań. Wybaczycie mi to? 

Plecy - i męskie i kobiece rysowane na żywo 

Jest bardzo "kamienna", ale to efekt zamierzony

Zdjęć ciasteczek nie posiadam, ale mogę się z Wami podzielić przepisem, który jest okropnie prosty, a jeśli nie podjadacie, to na raz wyjdzie Wam około pięćdziesięciu-siedemdziesięciu sztuk, czyli całkiem sporo. 
Potrzebujemy:
- 250 gram masła - czyli przeciętna kostka i kawałek, polecam brać na oko ;)
- 350 gram mąki pszennej tortowej - czyli 1.5 szklanki
- niecałe pół szklanki cukru - to właściwie wedle uznania, jak słodkie rzeczy lubicie
- jedno jajko
Kiedy już wszystko mamy uszykowane, ręcznie ugniatamy ciasto, aż wszystkie składniki się połączą i masa będzie łatwo odchodzić od palców. Wstawiamy maślane słodkości do lodówki na dwadzieścia minut. Schłodzone ciasto wałkujemy i wykrawamy z nich urocze kształty,  a potem pieczemy w piekarniku nagrzanym do 150 stopni przez ok. 15-20 minut. Chociaż polecam wyrobienie nawyku zerkania co chwilę - ciastka długo dochodzą, lecz potem łatwo przegapić moment przypalenia. Chociaż ja przypalone lubię najbardziej ;) 
Smacznego!