niedziela, 18 listopada 2012

Książkowa mania posiadania.

Zamknijcie oczy. Zróbcie to powoli, rozkoszując się chwilą niepewności. Żałuję, że nie usłyszycie mojego głosu, wtedy nie musiałybyście czytać. A jednak rybaszki, zamknijcie swe piękne wielobarwne - brązowe, zielone, niebieskie, szare, piwne, albo nawet czerwone czy fioletowe ślepia - i takie się zdarzają, choć niezwykle rzadko.


Sowa zamknęła, a Ty? 
Zamknęłyście? Wyciszyłyście się? Co pojawiło się w waszych głowach? Znak zapytania? Przyjemne czy bolesne wspomnienie?


Aktualnie jestem upojona stanem posiadania. Tak, to materializm, przyznaję się bez bicia, gdyż wierzę, że zrozumiecie formę, w jakiej się przejawia. On nie musi być zly.
Upaja mnie posiadanie rzeczy niematerialnych, których nie mogę kupić. Sądzę, że każda mądra rybaszka rozumie, co to za uczucie, jednakże przytaczanie przykładów i roztkliwianie się nad nimi zbyt wiele sensu nie ma. W internecie jest pełno"manifestów" o prawdziwej przyjaźni na całe życie, jednej jedynej prawdziwej miłości  o byciu tak szalonym, że aż nudnym... Nie potrzebujemy kolejnych takich zakalców, prawda?
Satysfakcjonuje mnie także władanie tym, co możemy dotknąć, choć ciągle łączy się to ścisłe ze sferą ulotności.
Książki.
Ich zapach, cała ich istota - jest tak ekscytująca, że niemal odpływam. A to uczucie, gdy otwiera się nową skarbnicę... Cudowne :) I ostatnio cały czas je kupuję. Nie wiem, jak mój portfel to zniesie... Przecież jest tyle promocji! ;)
Macie jakieś ulubione?
W obliczu książek wszyscy jesteśmy dziećmi :)



A, i jeszcze jedno. Gdybyście mogły wybrać, jaką częścią natury byście zostały, co by to było  Takie ciekawe pytanie zadała Prozerpine w swoim konkursie. Uwielbiam takie kreatywne pytania, a wy?


I jako, że już dawno, a nawet bardzo dawno nie było żadnych ciekawostek uraczę was jedną. Jak zauważyłyście, jestem wielką fanką wszelakich mitologii, nie pomijając naszej rodzimej, słowiańskiej. Jedna z moich ulubionych legend opowiada o latawcach i latawicach, demonach uwodzących pięknych młodzianów i niewiasty. Piękne istoty bawiły się swoimi ofiarami tak długo, az im się nie znudziły, a następnie znikały z dnia na dzień, bez słowa. Tak brzmi wersja krążąca wśród Słowian po przyjęciu chrześcijaństwa. Przed tym wydarzeniem wiązano je z duchami dzieci, wiązano je z wiatrem. "Stare" latawce ginęły od piorunów.


Trzymajcie się ciepło, rybaszki ;*

6 komentarzy:

  1. ja ostatnio zamykam oczy jak robię ćwiczenie na dotlenienie i myślę o równych oddechu akurat :P choć jak idę spać i zamykam oczy to mam same miłe wspomnienia i myśli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a to z ćwiczeniem, to całkiem dobra myśl. Nie wpadłabym na to, dzięki :)

      Usuń
  2. ach jak zwykle wspaniale napisane-ciągle mnie to zastanawia czemu masz tak mało obs ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama w kółko powtarza mi, że jestem materialistką, bo wolę kupować książki, niż je wypożyczać. Ale przecież o to chodzi, by móc po przeczytaniu książki wrócić do niej choć na chwilę, raz, dwa razy, osiem... Odczytać ulubione fragmenty, znaleźć zdania warte zapisania w zeszycie i powtarzania sobie każdego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli interesuje Cię mitologia słowiańska, to pewnie zakochałabyś się w książce "Stworze i Zdusze czyli starosłowiańskie boginki, bogunowie i demony" Białczyńskiego...Już sama okładka jest jedyna w swoim rodzaju ;) Jeśli nie czytałaś, to koniecznie zajrzyj - to taka "encyklopedia" większości słowiańskich stworów, takich z ludowych historii i wierzeń. Ja gdy pierwszy raz przypadkiem dorwałam tą książkę, nie mogłam się oderwać i chyba przeczytałam ją za jednym posiedzieniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ja uwielbiam te obrazki na Twoim blogu. ♥

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za każdy komentarz. To bardzo miłe, że czytasz mój post i chcesz wyrazić swoją opinię. Uśmiechnij się :)