Dawno mnie nie było, jednak rozumiecie - wakacje, czas ucieka między palcami, wszystko dzieje się tak szybko! Za dużo,by opowiadać, naprawdę. Jednak może uchylę Wam rąbka tajemnicy - te wakacje zostaną niezapomniane!
Jako, że ostatnio było dość radośnie, dzisiaj może pójdziemy w trochę bardziej poważne tony? To tak, jakby poprzednia wypowiedź była zielona jak majowa trawa, a dzisiejsza brązowa jak pień dębu. Wchodzicie w to?
Albo nie, lepiej nie. Zróbmy coś radosnego. Uśmiechnijmy się. Wiecie, jak oszukać umysł, kiedy jest się smutnym? Trzeba się uśmiechnąć. Na prawdę pomaga. Tylko czasami trudno się uśmiechać. Ale, ale! Jeśli ktoś chce, to potrafi. Twardą trzeba być, prawda, rybaszki?
Ale wiecie, co jest najgorsze, gdy ma się doła? To, ze na nic nie ma się ochoty, a najbardziej to człowiek nie chce spróbować poprawić sobie humoru, bo w głowie pojawia się myśl "po co?"
Jednak nie martwcie się, nie mam depresji, spokojnie. Po prostu, niczym rasowa kobieta huśtawki nastroju przeżywam regularnie parę razy dziennie.
Usłyszałam dzisiaj w telewizji przyjemne zdanie - to dziwne, bo uważam telewizję za wielki śmietnik ludzkiej głupoty. Jednak nawet w śmietniku, niczym w lumpeksie można znaleźć perełki. Nie przytoczę całego zdania, ale urywek brzmiał mniej więcej tak "sprawi, że zwrot słaba kobieta będzie oksymoronem". No ba! Czyż to nie brzmi pokrzepiająco? Ten zwrot już jest oksymoronem, jeśli chodzi o psychikę - takie przynajmniej jest moje zdanie.
Ciężko mi się skupić, gdyż aktualnie słucham piosenki "Włosy" Elektrycznych Gitar, znacie? W każdym razie piosenki nie wyłączę, bo wolę myśleć chaotycznie, niż logicznie. Wiedziałyście, że zwrot "w każdym bądź razie" jest nie poprawny? Używałam go przez długi czas, i gdy się o tym dowiedziałam sadziłam, że nie dam rady się przestawić na poprawną formę, lecz o dziwo, poszło dość łatwo. Zwracacie uwagę na takie duperele? Na stylistykę? Czy tylko ja mam tak poprzewracane w mym humanistyczno-artystycznym łbie? Ach, i od razu uprzedzam, że notki piszę ot tak, nie sprawdzam ich poprawności, nie czytam ich dwa czy trzy razy próbując wychwycić błędy, które popełniłam (a takie na pewno są) jak to robię przy pisaniu normalnych prac. Nie znaczy to jednak, że jestem hipokrytką, która widzi drzazgę w oku bliźniego, a belki w swoim nie dostrzega, skądże znowu. Nie moja bajka.
Dzisiaj obie uświadomiłam, że przez to, że jestem na humanie, jako, iż rozwijam się w tym kierunku i zasady poprawnej polszczyzny powinnam mieć w małym paluszku boję się pisać. Przecież każdy mój błąd zostaje uwieczniony, niczym dusza zamknięta w zdjęciu, więc co ja sobą tak właściwie prezentuję? Często, kiedy człowiek jest w czymś dobry, otoczenie wymaga by był coraz lepszy i lepszy. To przytłacza. Wolałabym, by nikt nie wiedział, iż lubię pisać. Takie wyjście jest o wiele łatwiejsze. Jednak proste rozwiązania często nic z sobą nie niosą. Są jak Lays'y -smaczne, do zjedzenia na szybko, od których można co najwyżej przytyć. Jaki jest sens wybierania Lays'ów, gdy można zjeść owsiankę? (Ostatnio uwielbiam owsiankę, tak apropo.)
Jej, znów się rozpisałam! Mam nadzieję, że mój wywód Was nie zabił tak jak słońce wampira, moje drogie rybaszki!
Na zakończenie pioseneczka. Miłego słuchania.
na widok pierwszego gifu zaczęłam się śmiać - dziękuję ^^
OdpowiedzUsuńo tak ten gif jest boski :D
OdpowiedzUsuńoczywiście, że zwracam uwagę na poprawność form :D u mnie większość wykładowców mówi "w każdym bądź razie" i mnie to denerwuje, bo coś takiego nie istnieje. tak samo mówią "ustawa mówi" - jak rzecz nieożywiona może mówić? co najwyżej może stanowić, albo w ustawie może być coś napisane... :P
OdpowiedzUsuńa ja mam ciągle dobry humor :D prosiłaś przed wyjazdem, żeby się taki utrzymał i się utrzymuje :D
Ja też byłam na humanie, więcej wtedy pisałam, lepiej umiałam pisać. teraz łapię się na tym, że ledwo sklecam zdania! Po prostu koszmar. Pisanie na blogu z czasów liceum (na szczęście już nie istnieje)nie sprawiało mi trudności, miałam łatwość wysławiania się, a teraz! Każde zdanie to męczarnia, a przecież coś tam pisać muszę czasem o swoich pracach.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie irytuje: "pisze" zamiast "jest napisane", "wspólnie razem", "dzień dzisiejszy" itp. Niektóre błędy mają swój urok i nie zwracam na nie uwagi, są tak specyficzne, są na trwale przypisane do niektórych ludzi, jak na przykład moje "ale" wtrącane w nieadekwatnych momentach, na końcu zdania, nie robię tego pisząc, zdarza mi się to w mowie, w sumie nie skąd mi się to wzięło.
Nie miałam okazji jej czytać, a więc bardzo dziękuję za polecenie książki ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością jak ją znajdę to przeczytam hi
Okaeri!
OdpowiedzUsuńA tak, zarzucę tekstem rodem z meido caffe... i nie, nie dodam "panienko". Chociaż... a może jednak? No dobra, więc zacznijmy od nowa:
Okaeri, ohime-sama! *ślicznie się uśmiecha*
Okeej, kończę te wygłupy.
Żart. Ja nie umiem ich zakończyć.
Notka super, seriously ;-D i I'm sure (ajm siur wygląda ciekawiej). Ze stylistyką, to doskonale wiesz Sherlocku jak to u mnie jest. Chcę, ale nie mogę. Innymi słowy szkoła wyprała mi mózg, a w związku z tym nie umiem mówić poprawną polszczyzną. Tylko jakimiś dziwnymi zapożyczeniami i po "polskiemu". Ale jak już piszę, to sprawdzam wszystko nałogowo po kilka razy i płynę, płynę i leję wodę. Po prostu to kocham <3
A "słaba kobieta" to na serio podchodzi pod oksymoron xD jak "najedzony student"... albo poruszając się już w temacie jedzenia "niegłodny Killjan" o_O
Pozdrówki, buziaczki, itd ;-**