Kochane rybaszki!
Trochę czasu minęło od mojego ostatniego odzewu, lecz nie
szkodzi. Mam nadzieję, że się nie obraziłyście.
Chciałabym serdecznie podziękować za komentarze, które wyrosły jak grzybki po deszczu. Mniam. Lecz dzisiaj nie o jedzeniu, muchomorkach i innych truciznach a o sztuce.
Ale zanim zacznę, mam jeszcze jedną, bardzo ważną prośbę. Uśmiechnij się! Tak lepiej.
Co sądzicie o sztuce? Czym dla Was jest? Czy nie wydaje Wam
się, że żyjąc w ciągłym biegu najpierw zapominamy o tym co piękne, a potem
omijamy to szerokim łukiem, tak jak kupę na środku chodnika? Zapewne jesteście
ciekawe, skąd mi w ogóle wpadł do głowy taki pomysł. Sztuka – kto teraz się nią
przejmuje? Oczywiście, są osoby zdolne, które się rozwijają, lecz jak można być
pasjonatem piękna nie potrafiąc wskazać ulubionego artysty? Nie nie chodzi mi o
nowego ulicznego grajka robiącego karierę w TV, który swoim głosikiem zachwyca
tłumy nastolatek. Wolałabym odnieść się do piękna ponadczasowego, takiego,
które od lat nieustannie zachwyca.
Kiedy ostatnio byłyście w teatrze, operze, galerii a może
muzeum? Taki niezobowiązujący spacer sam na sam ze sztuką, który pozwala się
„odchamić”? Rozumiem, że nie każdemu taki wypad przypadnie do gustu, a jak
wszyscy wiemy, o gustach się nie dyskutuje. Po prostu chciałabym zwrócić uwagę
na otaczającą nas niską i bezwartościową kulturę, ze znikomą namiastką sztuki.
Ja sama nie często odwiedzam wymienione miejsca, często
brakuje czasu i chęci, rozumiem też częściowo ludzi, którzy nigdy nie poszli
odwiedzić dzieł sztuki. Wizyta w galerii czy filharmonii wprawia mnie w zachwyt
– stety i niestety. Bowiem gdy nadchodzi czas pożegnania budzi się tęsknota,
nostalgia i melancholia, oraz lęk przed zderzeniem ze zwykłą rzeczywistością,
gdzie człowiek człowiekowi wilkiem, gdzie brak życzliwości, spokoju i harmonii.
Wydaje mi się, iż ludzie uciekają przed pięknem właśnie z tego powodu – ze strachu
przed rozczarowaniem, tym smakiem goryczy w ustach.
A teraz z trochę innej beczki. A dokładnie z serii
ciekawostki – uwielbiam takie rzeczy i choć erudytą nie jestem, odnajdywanie różnych
mało znanych faktów mnie fascynuje, przede wszystkim z obszaru wszelakich
mitologii i kultur. Lecz dzisiaj żadną legendą na dobranoc was nie poczęstuje,
musicie się zadowolić drobniutką ciekawostką.
Zatem do rzeczy, moje drogie rybaszki. Bogini matka, bogini
życia i śmierci… Motyw często spotykany w wielu mitologiach, także w słowiańskiej,
czyli bądź, co bądź – naszej rodzimej. Domyślacie się pod jaką nazwą kryje się
kochana mamuśka? Uwaga, licze do trzech:
Raz…
Dwa…
Trzy…
Baba Jaga patrzy!
Nie, to nie jest żart. Niestety nie mam wiele informacji na
ten temat, faktem jednak jest, że Baba Jaga pierwotnie była Matką Ale,
wcieleniem miłości i mądrości, potem zaś zmieniła się w znaną z bajek staruchę,
uosobienie śmierci, cierpienia.
Zaskoczone, rybaszki? ;)