Aktualnie, gdybym wzięła szampon i żel do kąpieli mogłabym spokojnie się wykąpać. Czy nie było by to o wiele bardziej ekologiczne? A jakie fascynujące! Pomyślcie sobie - kąpiel na balkonie.... Jednak na razie zadowolę się darmowym myciem okien na koszt Matki Natury ;)
Tyle słowem wstepu, kochane rybaszki. Trochę mnie tu nie było, lecz nie martwcie się, Kiwoszka wróciła! Za pewne na krótko i nikt się nie cieszy, lecz co tam.
Lubicie czytać? Otóż do 30 czerwca jest pewna promocja, a jako, że w mojej biblioteczce książek nigdy za wiele postanowiłam się z Wami tą informacją podzielić. Krótko mówiąc zapisując się do newslettera na stronie Otwarte dla Ciebie i wysyłając na adres newsletter@otwarte.eu swoje podstawowe dane - adres itd. dostaniecie książke "Mistrz" Andy'ego Andrewsa za darmo. Więcej informacji oraz regulamin na ich stronie. Promocja trwa do 30 czerwca rybaszki.
To chyba tyle z ogłoszeń parafialnych.
Właściwie, skoro już zaczęłam temat książek, to czemu by go nie kontynuować? Przecież o dobra literatura jest jak tabliczka czekolady czy buziak. A jeślli ktoś nie ma kogoś do buziakowania i aktualnie jest na diecie, to co ma biedaczysko zrozbić? Wziąć jakieś wybitne czytadło i do dzieła! W końcu wiele do szczęścia nie potrzeba, jedynie dobrego wzroku, czasu i oczywiście zadrukowanych kartek z wciągającą historią. Voila, pyszne danie... Zagalopowałam się, w telewizji akurat leciała reklama o jedzeniu ;)
Jeśli lubicie czytać, to po jakie tytuły najcześciej sięgacie? A gdy okaże się on niewypałem, co wtedy? A co się tyczy niewypałów - częśto odnoszę wrażenie, że jest ich znacznie więcej niż książek, takich prawdziwych. Ot, schematyczne zbiory literek, gdzie po dwóch pierwszych rozdziałów można z dużym powodzeniem przewidzieć rozwój akcji przynajmniej na nastepne 100 stron. Następnie czyta się rozdział ze strony setnej, a potem tylko zakończenie i mimo tak pobieżnego zaznajomienia z tematem, nic ciekawego nas nie omineło, a na dodatek zaoszczędziliśmy mnóstwo czasu! Tak tylko, ekhem... flaki z olejem potrafią być bardziej zakakujące niz taka "książka". Jednak o gustac się nie dyskutuje, dlatego nie zamierzam rzucać żadnymi tytułami, czy autorami. Przecież wiadomo - jedna rybaszka z namiętnością czyta Kinga, a druga rybaszka Meyerową. I cóż poradzić? Póki czytają i są szczesliwe nie ma sensu w to ingerować.
Was także bawi, moje drogie rybaszki, gdy przychodzi Wielce Oczytana Osoba i nie uznaje żadnych książek oprócz tych czytanych przez nią? I wtedy Wilece Oczytana Ososba zadziera swego Wielce Oczytanego Nosa i z pogardą patrzy na wszystkich "innowierców". O ile oczywiście Wielce oczytany Nos na zasłania Wielce Oczytanej Osobie widoku na to, co pałęta się u jej stóp.
Do usłyszenia, rybaszki ;*